Zapachowy orgazm - Balea Young kandyzowane jabłka.
Żele pod prysznic, płyny do kąpieli i inne specyfiki umilające czas w łazience zmieniam jak skarpetki ;) Nie przywiązuję się do nich, są mi obojętne i nie widzę potrzeby sięgać dwa razy po ten sam żel czy płyn skoro na rynku jest tyyyle różnych zapachów.
Ale do czasu. Do czasu aż sięgnęłam po niemiecki specyfik znanej i lubianej firmy Balea. Jest to żel z serii Young o wdzięcznej nazwie Hüttenzauber, co w wolnym tłumaczeniu oznacza tyle co magiczna, urocza chatka :)
Spaceruję sadem pełnym jabłoni. Woń dojrzałych, soczystych jabłek unosi się w powietrzu...
Nieopodal stoi mała, urocza chatka. Do niej kieruję swoje kroki kierowana ciekawością.
Nieśmiało przekraczam próg chatki i już od progu wita mnie woń przetworów.
Znajduję się w kuchence urządzonej w stylu retro. Drewniany kredens wypełniony jest jabłkowymi przetworami. Wśród słoiczków widzę dżemy jabłkowe, kompot z kawałkami owoców. A w uchylonym piekarniku złocą się pieczone jabłka. Zza stołu wychyla się urocza starowinka i częstuje mnie pajdą chleba grubo wysmarowaną konfiturą jabłkową. Jabłka wręcz rozpływają się w ustach, łaskoczą podniebienie, a ich zapach pieści moje nozdrza...
Powyższa opowieść narodziła się w mojej głowie podczas aromatycznej kąpieli w towarzystwie żelu Balea. Żel jest odpowiednio gęsty, ma kolor różowy. Dobrze się pieni, jest dosyć wydajny.
Zapach jest fenomenalny, skradł moje serce i dopóki będę mieć możliwość, to będę tego żelu używać.
Butelka ma pojemność 250ml, a kosztuje około 0,85 Euro.
Oczywiście żel jest dostępny w sieci Drogerie Markt, bądź drogą internetową, na Allegro ;)
Dla mnie żel ma myć, mieć odpowiednią konsystencję i ładnie pachnieć. Ten spełnia wszystkie wymogi, a pachnie niepowtarzalnie i tym zasłużył na moje wyróżnienie :)
Dla zainteresowanych wklejam skład:
kurczę, chciałabym go wypróbować :D
OdpowiedzUsuńZapach wyjątkowo mnie zaintrygował, ale mała dostępność sprawia, że raczej go nie kupię :<
OdpowiedzUsuńŚwietna etykietka, zapach pewnie też by mi się spodobał ;)
OdpowiedzUsuńjak zobaczyłam tytuł "zapachowy orgazm" to od razu wiedziałam, że to będzie coś dobrego i się nie myliłam :)
OdpowiedzUsuńPo takiej opowieści jestem bardzo ciekawa zapachu :) Szkoda tylko, że u nas nie są dostępne :(
OdpowiedzUsuńBuziaki,Magda
Już sam tytuł notki mnie zachęca do zakupu !:D
OdpowiedzUsuńoj szkoda, że go nie mam:)
OdpowiedzUsuńMmmm... musi bosko pachnieć. Ja mam wersję cytrynkowo-waniliową - boska!
OdpowiedzUsuńWow, uwielbiam takie zapachy:-) nie mam dostepu do Balei ale wyobrazam sobie ten obledny zapach:-)
OdpowiedzUsuńhahaha! a wąchałaś serie sernikowo- cytrynową? zużyłam już....11 maseł:/ :)
OdpowiedzUsuńjuż od dawna marzę o jakiejś Balei, a teraz jeszcze bardziej!!!
OdpowiedzUsuńZapach musi być cudowny *.*
OdpowiedzUsuńZ miła chęcią bym go powąchała.
OdpowiedzUsuńUwielbiam żele Balea. Wg mnie są dużo lepsze niż OS
OdpowiedzUsuńWarianty zapachowe tych żeli Balea są boskie, którego bym nie chwyciła to ślinka cieknie
OdpowiedzUsuńZapach kusi niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńOj kusisz kusisz;) chętnie się z nim zapoznam bliżej; D
OdpowiedzUsuńMi każdy zapach Balea pasuje, są cudowne:)A Twój opis smakowity bardzo:)
OdpowiedzUsuńPrzedstawiłaś niezwykle plastyczny opis zapachu, który roztacza żel Balei:) Przez Ciebie mam ochotę na kompot, a nie mam żadnego w mieszkaniu:D
OdpowiedzUsuńW moje łapki wpadł właśnie, również z tej edycji, ale zapach CZEKOLADOWY :-)
OdpowiedzUsuńRozpływam się w nim :)
ja mam zapachowy orgazm kiedy wącham piernikowy peeling do ciała od Farmony :D
OdpowiedzUsuń