Rzęsy aż do nieba z mascarą Clinique high length.
Pewnie pamiętacie jeszcze wrześniową akcję perfumerii Douglas, która polegała na wymianie starego tuszu na nową miniaturkę tuszu Clinique? Jako, że miałam stosowną okazję, to ją wykorzystałam i zdobyłam swoją miniaturę. A że Pani ekspedientka nie dała mi prawa wyboru tuszu, trafiła mi się mascara wydłużająca rzęsy.
Zacznijmy od opakowania - białe, ze złotą zakrętką, podczas użytkowania nic się nie ściera, nie zadziera. Aplikator, czyli silikonowa szczoteczka w kształcie banana początkowo może sprawiać trudności, ale szybko można się przyzwyczaić i bezproblemowo aplikować nią tusz. Szczoteczka jest dość specyficzna, bo ząbki ma ulokowane tylko z jednej strony. Kształt banana ma nam pomóc w dotarciu do wszystkich rzęs, nawet tych w głębokim wewnętrznym kąciku oka.
Maskara początkowo skleja rzęsy, jest dosyć wodnista, więc musi poleżakować i dojrzeć nieco w opakowaniu. Jeśli odczekamy kilka tygodni tusz dużo zyska i będzie łatwiejszy w obsłudze.
Ja mam mascarę w kolorze nr 01 czyli czarną. Ta czerń jest naprawdę czarna, niczym najczarniejszy węgiel. Nadaje rzęsom konkretnego koloru, mocno je podkreśla. Tusz ma wydłużać rzęsy i robi to. Bardzo wydłuża rzęsy. Efekt wydłużenia uchwyciłam na poniższym zdjęciu:
Żeby nie było tak cudownie - maskara Clinique high lengths ma to do siebie, że lubi sklejać rzęsy. Czasami już przy pierwszej warstwie tuszu, czasami przy drugiej. Wtedy pomagam sobie inną szczoteczką ze zużytej maskary.
To, czego brakuje mi jeszcze w tej maskarze to brak wodoodporności. Zimą byłoby przydatne, kiedy śnieg zacina, a my nie chcemy uzyskać efektu pandy.
Szkoda też, że nie daje rady podkręcić moich rzęs. Przez to zamiatam rzęsami po okularach ;P
Plus za to, że tusz nie kruszy się, nawet 12 i więcej godzin na rzęsach mu nie straszne.
Jeżeli chodzi o moje oczy, to maskara ich nie podrażniła, nie zadziałała w żaden negatywny sposób. Zmywanie jak to z tuszami bywa - zależy ile i jak grube warstwy nałożymy tak długo będziemy musiały machać płatkami kosmetycznymi ;)
Pełnowymiarowe opakowanie kosztuje około 100zł. Obecnie mam zagwozdkę. Sama nie wiem czy sięgnę raz jeszcze po tą maskarę. Mimo kilku minusów chwalę ją sobie zwłaszcza za tą głęboką czerń i efekt spektakularnego wydłużenia rzęs. Będąc pomalowana tym tuszem zebrałam nawet pochwałę odnośnie długości moich rzęs, więc chyba coś jest na rzeczy :)
Chciałabym dorwać jeszcze miniaturę maskary Clinique High Impact Curling lub High Definition Lashes. Muszę przyznać, że zaintrygowały mnie te mascary i używana obecnie Volume Million Lashes L'Oreal wypada naprawdę blado obok tej Clinique... Jednak nie wydam 100zł na tusz za który nie będę pewna czy mi będzie odpowiadać.
Zacznijmy od opakowania - białe, ze złotą zakrętką, podczas użytkowania nic się nie ściera, nie zadziera. Aplikator, czyli silikonowa szczoteczka w kształcie banana początkowo może sprawiać trudności, ale szybko można się przyzwyczaić i bezproblemowo aplikować nią tusz. Szczoteczka jest dość specyficzna, bo ząbki ma ulokowane tylko z jednej strony. Kształt banana ma nam pomóc w dotarciu do wszystkich rzęs, nawet tych w głębokim wewnętrznym kąciku oka.
Maskara początkowo skleja rzęsy, jest dosyć wodnista, więc musi poleżakować i dojrzeć nieco w opakowaniu. Jeśli odczekamy kilka tygodni tusz dużo zyska i będzie łatwiejszy w obsłudze.
Ja mam mascarę w kolorze nr 01 czyli czarną. Ta czerń jest naprawdę czarna, niczym najczarniejszy węgiel. Nadaje rzęsom konkretnego koloru, mocno je podkreśla. Tusz ma wydłużać rzęsy i robi to. Bardzo wydłuża rzęsy. Efekt wydłużenia uchwyciłam na poniższym zdjęciu:
Żeby nie było tak cudownie - maskara Clinique high lengths ma to do siebie, że lubi sklejać rzęsy. Czasami już przy pierwszej warstwie tuszu, czasami przy drugiej. Wtedy pomagam sobie inną szczoteczką ze zużytej maskary.
To, czego brakuje mi jeszcze w tej maskarze to brak wodoodporności. Zimą byłoby przydatne, kiedy śnieg zacina, a my nie chcemy uzyskać efektu pandy.
Szkoda też, że nie daje rady podkręcić moich rzęs. Przez to zamiatam rzęsami po okularach ;P
Plus za to, że tusz nie kruszy się, nawet 12 i więcej godzin na rzęsach mu nie straszne.
Jeżeli chodzi o moje oczy, to maskara ich nie podrażniła, nie zadziałała w żaden negatywny sposób. Zmywanie jak to z tuszami bywa - zależy ile i jak grube warstwy nałożymy tak długo będziemy musiały machać płatkami kosmetycznymi ;)
Pełnowymiarowe opakowanie kosztuje około 100zł. Obecnie mam zagwozdkę. Sama nie wiem czy sięgnę raz jeszcze po tą maskarę. Mimo kilku minusów chwalę ją sobie zwłaszcza za tą głęboką czerń i efekt spektakularnego wydłużenia rzęs. Będąc pomalowana tym tuszem zebrałam nawet pochwałę odnośnie długości moich rzęs, więc chyba coś jest na rzeczy :)
Chciałabym dorwać jeszcze miniaturę maskary Clinique High Impact Curling lub High Definition Lashes. Muszę przyznać, że zaintrygowały mnie te mascary i używana obecnie Volume Million Lashes L'Oreal wypada naprawdę blado obok tej Clinique... Jednak nie wydam 100zł na tusz za który nie będę pewna czy mi będzie odpowiadać.
szczoteczka jest masakryczna :P balabym sie nia malowac rzesy :D
OdpowiedzUsuńefekt jak dla mnie ok, ale szalu nie ma
Efekt na rzęsach wygląda super, no ale ta cena ;)
OdpowiedzUsuńEfekt świetny, ale ta cena ;/
OdpowiedzUsuńszczoteczka dziwna, ale efekt super :)
OdpowiedzUsuńJaka kosa z tej szczoteczki, tylko w pole iść :D. Efekt na rzęsach jest bardzo przyjemny :)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka jest dziwna ;D Ale efekt jest świetny! :D
OdpowiedzUsuńwow;) wyglądają super
OdpowiedzUsuńWow efekt jest genialny!
OdpowiedzUsuńfaktycznie wydłuża ;) jednak nie skusiłabym się ;)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka jest dziwna oO Wolę standardowe szczoteczki. A efekt też nie jest taki powalający.
OdpowiedzUsuńO rany, ale spektakularny efekt!
OdpowiedzUsuńMiałam z każdej miniaturki po kilka sztuk. Ta wersja jeszcze leży i czeka na swoją kolej. Klasyczną, pogrubiającą wersję uwielbiam- miałam już dwa pełnowymiarowe opakowanie, ale od kilku miesięcy w ramach oszczędności szukam godnego zamiennika.
OdpowiedzUsuńjej przepiękny efekt! jak ja bym chciała taki tusz :D ehh ale mam jeszcze dwa w domu do wykończenia...
OdpowiedzUsuńkurcze efekt jest świetny! cena troche odstrasza,ale roznica miedzy z a bez jest bardzo widoczna.
OdpowiedzUsuńps. Zapraszam do wzięcia udziału w moim rozdaniu jeśli masz ochotę:)
Ta szczoteczka rozwala mnie na łopatki :P ja jeszcze swojej próbki nie otworzyłam ale wkrótce to zrobię, skoro mówisz że potrzebny jest czas na leżakowanie :P
OdpowiedzUsuńTa szczoteczka jest bardzo specyficzna:) Też pewnie miałabym problem i musiałabym się nauczyć jej obsługi. Rzeczywiście świetnie wydłuża rzęsy:) Efekt jest wręcz spektakularny. Mam inną wersję maskary Clinique i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie sklejała rzęs...
OdpowiedzUsuńwow ale wydłużenie :)
OdpowiedzUsuńwow! Efekt faktycznie super!
OdpowiedzUsuń