10 kosmetycznych hitów 2014 roku.
Ciężko było mi wybrać spośród wszystkich kosmetyków topową dziesiątkę po którą najczęściej i najchętniej sięgałam. Skupiłam się głównie na tym ile opakowań danego produktu zużyłam, jak mi się z nim pracowało i jak działały na moją cerę czy też jak sprawowały się podczas ich aplikacji. Drogą eliminacji udało mi się ostatecznie zdecydować. Zobaczcie same, które kosmetyki sprawdziły się u mnie najlepiej.
Wśród moich ulubieńców 2014 roku znajdziecie po trochu z każdej kategorii. Odrobina pielęgnacji, kolorówki, coś do paznokci i jeden zapach. Nie będę do każdego kosmetyku pisać długiej recenzji, chcę Wam w skrócie przybliżyć te produkty. Jednak jeśli któryś kosmetyk już się pojawiał na blogu, to odeślę Was do danej notki i jeśli jesteście zainteresowane nim nieco bardziej, to możecie sobie wtedy poczytać.
1. Płyny do kąpieli Kneipp. To mój hit wśród kosmetyków do kąpieli. Intensywnie pachną, umilają czas w wannie, barwią wodę na bajeczne kolory i dzięki nim woda cudownie się pieni. Kneipp ma w swojej ofercie wiele różnych wariantów zapachowych, ale mają też na przykład olejki do kąpieli czy też żele pod prysznic. Jednak ja ponad wszystko wielbię ich płyny do kąpieli. Sama nie wiem ile buteleczek już zużyłam, a pewnie w niedalekiej przyszłości zużyję jeszcze więcej ;)
2. Peeling do twarzy Neutrogena. Zużyłam już dwa opakowania tego peelingu i nadal nie mam go dość. Jest na tyle delikatny, że można go używać codziennie, ale także na tyle skuteczny, że buzia po nim jest widocznie gładsza i milsza w dotyku. Zresztą jest na tyle dobry, że doczekał się już osobnej notki na blogu, dlatego po więcej odsyłam TUTAJ :)
3. Zapach, który towarzyszy mi od marca 2014 roku. Od lat się na niego czaiłam, ale kiedyś było mi szkoda płacić za zapachy więcej niż 30zł (nie pytajcie co miałam w głowie). Amor Amor Cacharel to mój ukochany słodziak, którego używam kiedy chcę się czuć wyjątkowo, lub też kiedy mam wyjątkowo dobry humor i czuję, że będę mieć dobry dzień. Niewiele już mi go zostało, ale na pewno kupię go ponownie.
4. Top coat przyspieszający wysychanie paznokci od Astor to niekwestionowany ulubieniec, który widziałyście już w akcji przy okazji wielu zdobień na paznokciach jakie pojawiały się na blogu. Faktycznie przyspiesza wysychanie lakierów, nie ściąga ich na końcach i daje piękne wykończenie tafli na paznokciach. Spokojnie może konkurować z innymi jego droższymi przyjaciółmi typu Seche Vite i innymi. Ze swojej strony polecam i nie zamienię na nic innego.
5. Lakier Essie Sand Tropez to mój nudziakowy ideał. Nie zliczę ile razy w tym roku miałam go na swoich paznokciach. Sięgam po niego zawsze kiedy nie mam pomysłu na manicure, lub kiedy chcę postawić na bezpieczny kolor. Jeśli chcecie poczytać o nim więcej lub zobaczyć jak wygląda na paznokciach, to zapraszam do TEGO WPISU.
6. Truskawkowa pomadka ochronna do ust od The Body Shop. Najpierw mnie zachwyciła, potem zszokowała, żeby na końcu znów pozachwycać. W skrócie pisząc - cudowny zapach, miękka konsystencja, ekstra działanie. Do tego jest słodziutka i ma ciekawy design opakowania. Nic, tylko używać :) Więcej o tej pomadce TUTAJ.
7. Róż do policzków Astor trafił do mnie w lipcu 2014 i od tej pory regularnie trafia na moje policzki. Jest to mój dzienny ulubieniec, bardzo uniwersalny, dobrze sprawdza się na moim bladym licu. Swatche i kilka słów więcej o nim przeczytacie w TEJ NOTCE.
8. Z tym pudrem Alterra jestem nierozłączna. O ile zdarzają mi się flirty z innymi, to zawsze pokornie i z podkulonym ogonem wracam do mojego ukochanego pudru. Nie mam mu nic do zarzucenia. Jest idealnie jasny, matuje twarz, utrwala makijaż, jest niedrogi, poręczny i ma lusterko w opakowaniu. Najjaśniejszy odcień 01 light jest praktycznie biały i będzie idealny do skrajnie jasnych cer. Więcej zdjęć TUTAJ.
9. Catrice Infinite Shine Lip Gloss przywróciły mi wiarę w to, że są na świecie trwałe błyszczyki, które nadają ustom piękny kolor, subtelny blask i nie kosztują majątku. Osobiście bardziej lubię ten w kolorze oranżowej czerwieni, ale róż też jest niczego sobie. Na moich ustach trzymają się spokojnie ze 3 godzinki (jeśli nie jem akurat obiadu). Nie wysuszają ust, wyglądają bajecznie, ale nie polecam nakładania ich bez lusterka, bo można z siebie zrobić niechcący klauna ;)
10. Hit do konturowania twarzy, który przywiozłam ze sobą z urlopu w Polsce. Jest to Inglotowy puder do modelowania twarzy potocznie zwany bronzerem, a opatrzony jest numerkiem 502. Jest to świetny produkt, warty swojej ceny, wydajny i uniwersalny. Nie ma w sobie ani grama brokatu czy innych drobinek, nie jest pomarańczowy, dobrze się go rozciera na twarzy. Jeśli jeszcze nie widziałyście produktów do konturowania twarzy Inglot, to polecam się przejść do sklepu i przyjrzeć im bliżej. Ja się jeszcze napaliłam na jeden puder i mam nadzieję go dorwać przy następnej wizycie w Polsce :)
Zapach Cacharel kojarzy mi się z przyjazdem do UK i moim jednym z pierwszych zapachów jakie udało mi się kupić:)
OdpowiedzUsuńDziwny zbieg okoliczności, bo u mnie był to chyba pierwszy zapach jaki kupiłam po przyjeździe do Niemiec :D
UsuńZnam tylko tusz - w minionym roku zużyłam chyba 4 opakowania :) Bardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuńSerio? Tusz?
UsuńNo ale ja w tej notce nie wspominam raczej o żadnym tuszu.
Jest uwieczniony na pierwszym zdjęciu, więc może tym kierowała się koleżanka, wspominając o nim ;)
UsuńMam tego świadomość, że tusz jest na pierwszym zdjęciu. Ale sugerowanie się jednym zdjęciem bez chociażby pobieżnego przejrzenia dalszej części wpisu i dodawanie komentarzy jest nieco nie na miejscu. Nie uważasz?
Usuńnie miałam nic z tej listy, amor chodzi za mną i może się w końcu skuszę :)
OdpowiedzUsuńSkuś się, a na pewno nie będziesz żałować :)
UsuńNie znałam tej pomadki ochronnej z BS - rewelacja ten design! PS.: Obserwuję;).
OdpowiedzUsuńOpakowanie na medal - jeszcze nie spotkałam się z wykorzystaniem pop artem wykorzystaniem do zdobienia opakowań kosmetyków :)
UsuńJa również mam róż z astor i dla mnie to także ulubieniec, choć ostatnio przekonałam się do czegoś innego :))
OdpowiedzUsuńOo, ciekawe do czego się przekonałaś :)
UsuńFajne te hity :) Te żele pod prysznic ciekawe :)
OdpowiedzUsuńMasz na myśli płyny do kąpieli?
UsuńSą naprawdę świetne! :)
Wykończyłam w zeszłym roku te perfumy i bardzo żałuję, bo zapach jest przepiękny :).
OdpowiedzUsuńTeż mi będzie smutno jak już dobiję do dna w buteleczce. Ale swój smutek mam zamiar zatopić w nowej butelce ;)
UsuńRozumiem Cię jeśli chodzi o wydawanie kasy na zapachy, długo też tak miałam. Taka „rozrzutność” w kupowaniu oryginałów chyba przychodzi z wiekiem, aktualnie mam kilka flakonów. Moim ukochanym zapachem jest alien, a następnym zakupem będzie angel.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u nas nie ma kolorówki Alterry:/ czekam z utęsknieniem, może kiedyś wprowadzą...
OdpowiedzUsuńZnam tylko Amor Amor:) Zostało mi go może na 2 użycia, ale znudził mi się już trochę:)
OdpowiedzUsuńAmor Amor może w końcu zagości i u mnie, bo zapach mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTusz widoczny na pierwszym zdjęciu miałam jako jedyny :) Był moim ulubieńcem, chociaż nie widzę u Ciebie w notce :)
OdpowiedzUsuńMam chrapkę na róż do policzków;)
dostałam Amor Amor na gwiazdkę :) nie używałam Astora, ale z top coatów polecam takżeKwik Kote kosztuje ok. 16 zł w hebe i jest bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńMuszę się skusić na produkty Kneipp. Chodzę koło nich i chodzę :)
OdpowiedzUsuńBędę miała na uwadze błyszczyki Catrice :)
OdpowiedzUsuńChyba muszę się przejść do Inglota i spojrzeć na tą 502.
OdpowiedzUsuń