Zapachowy weekend (9)
Natchniona zapachem wydobywającym się z mojego kominka zapachowego uznałam, że czas najwyższy przypomnieć sobie serię wpisów zapachowych. Po raz dziewiąty rekomenduję Wam zapachy, które swego czasu towarzyszyły mi i otulały moje mieszkanie.
1. Black coconut.
Słodycz, rajskie owoce, kokos w połączeniu z ananasem, pina colada, kolorowe drinki z parasolkami... Tyle skojarzeń tłucze mi się po głowie, kiedy zapalam ten wosk w kominku. Jednak nie ma on w sobie niczego mdlącego ani duszącego. Po prostu pachnie, kusi i wodzi za nos. Coś dla fanek lekkiej słodyczy, kokosu. Kokos tutaj przewodzi, ale ma w sobie domieszkę czegoś lekkiego, powabnego. Ja się z tym zapachem polubiłam, nie zmęczył mnie, ale też nie zachwycił do tego stopnia, żebym miała zachorować na dużą świecę o tym zapachu.
2. Honey&spice.
Zapach, który ostatnio topił się w moim kominku. Strasznie mi smutno, że już go skończyłam i pewnie nieprędko znów u mnie zagości (chyba, że jakimś cudem gdzieś go dorwę). Miód, duuużo przypraw korzennych - cynamon, kardamon, pieprz. Zapach rozwija się, ewoluuje, daje poczucie ciepła, przytulności. Dosyć intensywny, ale jednocześnie nie męczący aromat, kojarzący mi się z jesiennym ogniskiem, przytulnym ciepłem kiedy wokół już panuje chłód. Rozgrzewa moje myśli i przywodzi przyjemne skojarzenia. Chętnie sięgnęłabym po większą świeczkę o tym zapachu.
3. Lake sunset.
Najbardziej bezpłciowy z dzisiejszych propozycji. Taki delikatny zapach do którego najbardziej pasuje określenie "pudrowy". Moim zdaniem jest to typowo kobiecy aromat, nieco kwiatowy, ale jednak ma w sobie coś rześkiego jakby zapach powietrza nad jeziorem. Przypomina mi letnie wieczory spędzane podczas wakacji nad wodą. Kiedy najpierw ze znajomymi kąpaliśmy się w jeziorze, a potem siadaliśmy na kocach na brzegu, albo braliśmy rowery i jechaliśmy posiedzieć na łódce przycumowanej nieopodal. Aż chciałoby się wrócić do tych momentów... Ale czy wrócę do tego wosku? Raczej nie, to nie mój typ zapachowy, który lubię czuć w swoim mieszkaniu.
A Wy co ostatnio paliłyście w swoich kominkach zapachowych? Albo może macie jakieś ciekawe świeczki zapachowe, które możecie polecić? Ja przyznam, że już robię zapasy świeczek zimowych i mam dwa zapachy z edycji limitowanej Glade. Niech będzie, że się pochwalę i są to zapachy Blackberry Frost oraz Marron Glace&Macaroon. Może kiedyś w ramach "zapachowych weekendów" napiszę Wam o nich coś więcej, kto wie? :)
Kusi mnie nr. 1 i 2 :)
OdpowiedzUsuńIdzie jesień i niewątpliwie coraz bardziej ciągnie mnie do świec i wosków ;) właśnie palę sobie fluffy towels, to jeden z moich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńJedyneczka kusi mnie najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno sa świetne. Ja już mam na liście kilka zapachów :)
OdpowiedzUsuńz tej trójki miałam tylko Honey&spice bardzo lubię zapach tego wosku
OdpowiedzUsuńBlack Coconut chętnie poznałabym bliżej :)
OdpowiedzUsuńOgólnie kuszą mnie woski YC, muszę się za nimi rozejrzeć - gdzie by tu je dorwać stacjonarnie :D
Nie miałam jeszcze niczego z YC :D
OdpowiedzUsuń