Kredka do oczu Kohl w kolorze nude - moja miłość :D

Dawno dawno temu linię wodną malowałam tylko czarną kredką. Na szczęście te czasy przeminęły. Krótko męczyłam się z białą kredką od Essence i jakoś ją porzuciłam. Potem na linii wodnej długo długo nie nosiłam nic. Aż wreszcie w moje ręce wpadła kredka Kohl firmy Oriflame. Kredkę posiadam w kolorze cielistym - nude. I co się stało? I się zachwyciłam efektem, który ona daje :) Ok, na razie nie zdradzę więcej, poczytajcie dalej :)
Co o kredce pisze producent?
"Wzmacnia makijaż i podkreśla oczy. Ma kremową konsystencję i wyraziste kolory. Jasna kredka otwiera oczy i sprawia, że zyskujesz promienny, młodszy wygląd. Intensywna czerń dodaje intensywności spojrzeniu. Bezpieczne w użyciu nawet dla wrażliwych oczu. 1.3 g"

Brzmi kusząco, prawda? ;) Więc musiałam sprawdzić ile w tym prawdy.
Kredka jest miękka i przyjemna w użytkowaniu, nie drapie linii wodnej. Kolor jest faktycznie cielisty, intensywny, ale nie biały. Moich oczu kredka ta nie podrażniła.
Kreska nie odbija się i nie dominuje w całym makijażu jak to zazwyczaj bywa w przypadku białych kredek. Kolor trzyma się dobrych kilkanaście godzin bez potrzeby poprawek. Za taką trwałość ma u mnie dużego plusa, bo nie lubię poprawiać makijażu w pracy, gdzie często spędzam 12 godz.
Kredka tak bardzo mi się spodobała, że przy następnym zamówieniu wzięłam drugą dla mojej mamy :)
Bardzo podoba mi się efekt optycznie powiększonego oka i ta kredka towarzyszy mi teraz na co dzień, prawie w każdym makijażu.
Oto i kilka makijaży w których użyłam tej nudziakowej kredki:
Ten kosmetyk będę polecać każdemu, bo naprawdę jest tego wart. Nada się dla każdego - nawet dla amatorki na co dzień podkreślającej swoje oko tylko tuszem do rzęs.
Mało tego, ze taka fajna, to jeszcze i tania. Teraz w promocji można ją nabyć za 12,90 zł. Uważam, że to nieduży wydatek, bo jak wiadomo taka kredka posłuży trochę czasu nim się ją zużyje ;)
Kurczę, uwielbiam ją! :D
Plusy:
- miękka, nie drapie,
- łatwa w obsłudze, dobrze się rozprowadza
- ładny kolor
- trwała
- optycznie powiększa oko
- nie podrażnia
- niedroga
Minusy:
- dostępność (tylko u konsultantek)

Komentarze

  1. Rzeczywiście "otwiera" oko, ładny kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna kredka, na pewno będę o niej pamiętać

    OdpowiedzUsuń
  3. Spadłaś mi z nieba dobra kobieto! Szukam czegoś takiego! To teraz konsultantka "na gwałt" potrzebna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. mam 3 kredki nude, ale chyba najbardziej z nich lubię inglota.

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie, daje bardzo fajny efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hmm nie wiedziałam że taką kredką maluje się linię wodna ale wygląda to zachwycająco i jest alternatywą dla czarnej kredki - podoba mi się chyba sobie kupię :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda naturalniej od białej. Pomimo tego, że wiem, iż biała kreska powiększa optycznie oko, to nie mogłam się do niej długo przekonać. W końcu zaczęłam jej używać i jakoś mi nie podpasowała. Myślałam, że może z czasem się przyzwyczaję, ale doszłam do wniosku, że po prostu czysta biel wygląda nienaturalnie. Ale nie natrafiłam do tej pory na takiego cielaka. Teraz wiem, że szukać trzeba w katalogu Oriflame;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też swego czasu używałam białej i również mi nie podpasowała. Faktycznie biel na co dzień wygląda karykaturalnie. Do sesji się nada, ale do dziennego makijażu odpada.

      Usuń
  8. Mam obie (i czarną) i bardzo je chwalę.

    OdpowiedzUsuń
  9. O dzięki Ci właśnie czegoś takiego szukam, teraz tylko muszę konsultantki poszukać:)

    OdpowiedzUsuń
  10. też o niej ostatnio pisałam, ale dla mnie jest za mało trwała :) pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  11. Batrdzo ciężko dostać kredkę do oczu w cielistym kolorze, ja mam z Essence ale jest trochę sucha. Ta jest zdecydowanie ładniejsza :)
    PS. Zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Obserwatorzy