Magiczny krem BB od L'Oreal. Czy mnie oczarował???

Zaciekawiona napisem "Dla bardzo jasnej cery" sięgnęłam po tubkę. Za zakupem przemawiał również gratis dodany do kremu - korektor. Przymknęłam oko na cenę, wrzuciłam do koszyczka i pospieszyłam do domu cieszyć się zakupem. Co kupiłam? Blemish Balm Cream 5 in 1 L'Oreal Paris.


Eleganckie biało-fioletowe opakowanie, na którym zawarte są wszystkie informacje wygląda bardzo zachęcająco. Po odkręceniu nakrętki ukazuje się nam cienka końcówka, przez którą wydobywamy krem. Sam krem jest dość rzadki, ma płynną konsystencję i jest biały :) Ma w sobie fioletowe granulki, które są ledwo widoczne. Jego magia polega na tym, że krem po rozprowadzeniu na skórze ma się dostosowywać do kolorytu cery i ma się z nią ładnie stapiać. Jako, że jest to krem BB, a nie podkład, to nie spodziewajcie się mocnego krycia. Ale krem oprócz nadania kolorytu cerze, ma ją także nawilżać i nadawać jej blask.


Jak już wspominałam, wybrałam dla siebie wariant przystosowany do bardzo jasnej cery. Oczywiście w drogerii wypróbowałam na sobie tester i niby było wszystko w porządku. Ale jak już dotarłam do domu i następnego dnia chciałam wypróbować to "cudo" na swojej twarzy, to się nieco przeraziłam. Otóż krótko po rozsmarowaniu kremu na twarzy powinien pojawić się efekt "WOW", ale... się nie pojawił, a w zamian za to okazałam się być dorodną pomarańczką :( I ja się pytam - jak ma się to do obietnicy, iż jest to krem do bardzo jasnej cery? Próbowałam ten efekt zniwelować pudrem, ale niewiele to dało. Dlatego też, żeby nie wyrzucać tego kremu, znalazłam dla niego inne zastosowanie - traktuję go jako bazę pod podkład właściwy, czyli taki już w moim kolorze skóry. W tej roli spisuje się nawet nieźle. Mimo to, czuję niedosyt... Powinien dawać radę samodzielnie, a tutaj porażka na całej linii. Co zdążyłam zaobserwować w trakcie używania tego "magicznego" kremu? Krycie znikome, nie spodziewajcie się po nim krycia jak przy standardowych podkładach. Taki tam, średni krem tonujący z bajerem zmieniania koloru z białego w pomarańczowy.


Przez ten krem zraziłam się do "cudownych wynalazków", które rzekomo mają nas odmładzać, rozświetlać, robić pranie i myć okna... Zwłaszcza, kiedy taki kosmetyk nie należy do najtańszych i szkoda jest go później wyrzucić. Bo tutaj musimy zapłacić około 40zł za tubkę o pojemności 30ml.
Ze swojej strony nie polecam, a jeśli jesteście ciekawe jak to działa, to wypróbujcie sobie w drogerii i same zobaczcie. Ale nie dajcie się oszukać lampom i oświetleniu wewnątrz pomieszczenia, bo bywa zgubne, tak jak w moim przypadku.

Komentarze

  1. Nienawidzę jak podkłady (lub cokolwiek innego) ciemnieją, albo robią się pomarańczowe :/ Masakra, będę go unikać...

    OdpowiedzUsuń
  2. mam bardzo jasną cerę, więc u mnie na pewno odpada. Zresztą - każdy krem/podkład/puder który z czasem ciemnieje na buzi to porażka...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie będę próbować w drogerii. Od dłuższego czasu jestem wierna azjatyckiem kremom BB, uwielbiam je :)

    OdpowiedzUsuń
  4. właśnie dlatego nie ufam kremom BB :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ostatnio oszalałam na punkcie CC kremów ze względu na lekkość i świetne krycie :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Koleżanka go ma i jest zadowolona. Ale dla mnie byłby zbyt ciemny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety często tak bywa z podkładami dobieranymi w światłach drogeryjnego oświetlenia ...
    A co do tego kremu, nie używałam i jestem w szoku... Cena powinna zrobić swoje.. Ale cóż. Jak widać marka i renoma to jednak nie wszystko ..
    Obserwuję.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chyba nigdy nie przekonam sie do "magicznych" kremow BB, CC, DD i czego to tam jeszcze producenci nie wymysla :(

    OdpowiedzUsuń
  9. W "klinice urody" na TVN Style, makijażysta tam ciągle maluje tym właśnie magicznym kremem. I bardzo go tam chwali , ale taka jest jej praca. Nie wiem czy bym się skusiła na takie coś :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Według mnie produkty do makijażu twarzy z L'oreal są kompletnie nie warte swojej ceny, nigdy nie natrafiałam na taki z którego byłabym zadowolona chociaż w połowie. No i ich najjaśniejsze kolory są tak naprawdę ciemne... Ostatni zakup - podkład Lumi Magique leży nieużywany i chyba go po prostu wyrzucę... Nie kupię już nigdy nic z tych rzeczy od nich. Nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
  11. To one są już w Polsce? Mój kupiłam chyba dwa lata temu, ale w ciemniejszym kolorze i nieźle sprawdzał się na lato, chociaż nie powalał trwałością ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawsze zastanawiałam się, dla kogo produkują pomarańczowe podkłady i kremy tonujące. Nie znam nikogo, kto miałby taki odcień skóry;/ Kolejne "cudo", po którym można wcielić się w rolę Apacza;D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Obserwatorzy