Trampki i dres, a ... kobiecość???

Która z nas, kobiet, nie pragnie czuć się i wyglądać kobieco? Czym jest właściwie kobiecość? Jakie są jej wyznaczniki? Można pokusić się o stwierdzenie, że ile osób, tyle jest definicji kobiecości. Trudno jest się we wszystkie wpasować i wszystkim dogodzić. Dla jednych kobiecość to styl ubierania się, dla innych kobiecość to gesty i mimika, a jeszcze dla innych kobiecość może objawiać się jakimś specyficznym błyskiem w oku. 
Ale ja dzisiaj chcę zająć się innym zagadnieniem, a mianowicie tym, czy kobieta nosząc trampki, czy inne obuwie sportowe, lub też odzież sportową może być kobieca? Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Bo ja bardzo często. Zwłaszcza kiedy wczoraj pakowałam swoje półbuty, szpilki i inne kozaki w torby i wynosiłam je do piwnicy, zostawiając do noszenia tylko parę trampek, adidasów i balerinek. Kilka myśli nasunęło mi się do głowy, a swoimi spostrzeżeniami chcę się dzisiaj z Wami podzielić. 


To, co sprawia, że kobietę klasyfikujemy jako mało kobiecą lub też bardzo kobiecą, trudno jest opisać krótko i zwięźle. Na kobiecość składa się wiele czynników, między innymi to, czy kobieta dba o siebie, czy wygląda schludnie i jaki ma ona stosunek do otaczającego ją świata. Trudno uznać za kobiecą osobę zaniedbaną, w wygniecionych ubraniach, z obdrapanymi paznokciami, a do tego wulgarną. Ale czy noszenie trampek i dresu także dyskwalifikuje kobiecość?


Za bardziej kobiece uważam noszenie czystych trampek (które swoją drogą są niezwykle wygodne), niż człapanie w szpilkach, kiedy kompletnie nie potrafi się w nich chodzić, lub które niemiłosiernie obcierają stopy. Z dwojga złego bezpieczniej i wygodniej, a co za tym idzie - pewniej, czuje się kobieta w obuwiu sportowym. Owszem, buty na obcasie pięknie wysmuklają nogi, ale czy trzeba mieć smukłe i długie nogi, żeby prezentować się kobieco? Nie zawsze. 


Przyjemnie patrzy się na kobiety w spódniczkach, sukienkach, ale wiele z nas stawia jednak na wygodę i sięga po nieco inne części garderoby. Jednak czy należy wieszać psy na dresie, czy zwykłej wygodnej bluzie z kapturem? Widziałam sporo kobiet, które nosząc dres i sportowe obuwie tryskały wręcz kobiecością. Wiele z nich miało delikatny makijaż, świeże włosy i promieniały, przyciągały wzrok.
Dlatego też jestem skłonna twierdzić, iż nie nasz strój, a usposobienie i schludność mają wpływ na to, czy jesteśmy postrzegane jako kobiece. Bo nie sztuka założyć szpilki, spódniczkę typu mini, dekolt do pępka i obnosić się tym co nam natura dała. Łatwo w ten sposób zahaczyć o kicz, tandetę, a nawet wyglądać wulgarnie.
Kobiecość rządzi się swoimi prawami, jednak nie dajmy się zwariować i nie traktujmy sukienki i czerwonej szminki jako atrybutów kobiecości. Nie zawsze trzeba wyglądać jak z obrazka, żeby nią emanować.

Komentarze

  1. Dużo zależy od urody. Są dziewczyny, które nawet w dresie i trampkach będą wyglądały atrakcyjnie i kobieco, a są takie, które nawet jak się odpicują do granic możliwości (np. ja) i tak wyglądają jak słonie w składzie porcelany :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu taka krytyczna w stosunku do samej siebie jesteś :(
      A wiesz, czasami takie odpicowanie nawet szkodzi. Jak widzę, że dziewczyna/kobieta jest tak odpicowana, że aż przebrana, to sama czuję jej skrępowanie tym, że nie czuje się naturalnie. Nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć, ale wieje od takich osób sztucznością.
      W ogóle chciałabym Cię kiedyś spotkać i przekonać się na żywo o tym, że przesadzasz z tym krytykowaniem siebie :)

      Usuń
  2. Ja w dresie uwielbiam chodzić. Trampki zawsze wygrają ze szpilkami :) Dla mnie ubiór nie jest wyznacznikiem kobiecości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać mam podobny stosunek co do ubioru, a kobiecości. Ale podejrzewam, że jesteśmy w mniejszości. Stąd ten wpis :)

      Usuń
  3. I znowu świetny post! :D Podpisuję się pod tym co napisałaś obiema rękami. Przerysowanie czy wciskanie się na siłę w sukienki i spódnice (czy nawet legginsy...) wcale nie jest kobiece. Szczególnie, jeśli ewidentnie widać, że dany strój czy makijaż do danej osoby nie pasuje. Każdy powinien ubierać się i malować tak, aby się dobrze czuć, ale żeby przy tym też nie straszyć. Można nałożyć tonę warstw - podkład, korektor, puder, etc., i wyglądać dobrze, ale można też zrobić sobie wielkie kuku i zrobić z siebie niechluja (np. nie rozcierając różu i robiąc sobie gigantyczną plamę). Trzeba znaleźć złoty środek dla siebie i czasem słuchać znajomych, którzy widzą nas z boku i służą dobrą radą. Czy trampki są mało kobiece? A skąd - kwestia podejścia i tak jak zaznaczyłaś - tego, aby czuć się pewnie. I szczerze mówiąc - jeśli ktoś będzie emanował pewnością siebie w worku po kartoflach to będzie bardziej kobiecy niż zahukana dziewoja spuszczająca wzrok i chowająca się po kątach w sukni balowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, seksowne legginsy i camel toe ;)
      Masz też rację z tym przedobrzeniem z makijażem. Lepiej nie kombinować, żeby nie wyglądać jak matrioszka.
      Wszystko powinno ze sobą współgrać - ubiór, makijaż i mowa ciała.

      Usuń
  4. W ogóle coś jest na rzeczy:) Ostatnio widziałam w Kauflandzie czterdziestolatkę w dresach i adidasach, która wyglądała bardzo kobieco:) Sama ostatnio chętnie noszę sportowe ciuchy i spinam włosy w kitkę, ponieważ tak jest mi po prostu wygodniej:) Gdybym miała biec na autobus w szpilkach i sukience, wyglądałabym co najmniej komicznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo kobiet goni autobusy właśnie w sukienkach i na obcasach, co z zewnątrz wygląda nieco zabawnie, lecz dla samej goniącej zapewne nie jest zbyt przyjemne. Generalnie nieraz zastanawiam się jak bardzo szkodliwe może być nieustanne chodzenie w wysokich obcasach. Jakby nie było jest to duże obciążenie i nienaturalna postawa dla naszych kręgosłupów. Ale tu już nieco zbaczam z tematu :)

      Usuń
  5. Uwielbiam twojego bloga :) Twoje wpisy są ciekawe i rzeczowe , mogłabyś zajrzeć na bloga mojego i koleżanki http://zakreconywasikwmodzie.blog.onet.pl/ i dać nam kilka rad odnośnie pisania ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam podejście w kategoriach "normalności", tzn. sama na co dzień noszę tenisówki/trampki + jeansy + czarny T-shirt i to na takie osoby na ulicy zwracam największą uwagę :) Kobiecość to nie tylko ubiór, ale to czy kobieta jest zadbana, w jaki sposób się porusza, wypowiada, poziom kultury osobistej i tak dalej. Zauważyłam, że odkąd mam bardzo długie włosy, wielu osobników płci przeciwnej się za mną ogląda bez względu na to czy jestem w makijażu czy bez, w dresach czy wystrojona. Takie drobne aspekty też są oznaką kobiecości :) Najważniejsze to czuć się komfortowo, a nie niepotrzebnie męczyć tylko po to by dobrze wyglądać. Ostatnio kupiłam sobie buty na obcasie (i to jeszcze takim grubym, botki na słupku takie), to się zwaliłam ze schodów i rozwaliłam kolana :D Wiem, że mój narzeczony pokochał mnie właśnie za "normalność" i naturalność, poznał mnie bez makijażu i w wygodnych ciuchach - właśnie taka mu się spodobałam. Kiedy się odpindrzę, to jest cały nieszczęśliwy, bo mi zjada makijaż, woli mnie zwyczajną ;) I właśnie to jest dla mnie bardzo budujące. I wiem, że nie tylko on ma takie podejście ;)
    A w domu zamiast dresów często noszę legginsy :) Ja czuję się mega wygodnie, a dodatku druga połówka się z tego cieszy, bo wszystko obcisłe :D I wilk syty i owca cała :D

    OdpowiedzUsuń
  7. jak widzę panny, które latają w szpilach, bo chcą wyglądać sexy, a chwieją się na wszystkie strony świata, to mi się śmiać chce ;) na prawdę czasem lepiej z tych szpilek zrezygnować, ja tam na co dzień śmigam w adidaskach i tak mi najlepiej, tylko na jakieś szczególne okazje wkładam coś "wysokiego" ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wolę ująć sobie kobiecości chodząc w sportowych butach.
    Niż zrobić z siebie pośmiewisko, chodząc jak pokraka w szpilkach ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Obserwatorzy