Cień prosto z lasu - Catrice 600 Blackwood Forest.

Bardzo lubię cienie, które mają ciekawy kolor. Mówiąc "ciekawy" mam na myśli taki, który trudno jest trudno określić. Do takich cieni należy Catrice 600 Blackwood Forest. 
No dobra, przyznam się - kupiłam go szukając słynnego kameleona. Pod wpływem impulsu uznałam, że ten cień lepiej się u mnie sprawdzi. Kameleona też zresztą potem nabyłam.
A dzisiaj przypomniałam sobie o Blackwood Forest i uznałam, że zasłużył sobie na oddzielną notkę.


Cień pochodzi z serii Absolute Eye Colour, która składa się z 33 różnych odcieni. Szafy Catrice możecie znaleźć oczywiście w drogeriach Natura. Przedstawiony cień ma wagę 2g, kosztuje około 12zł. Należy go zużyć (bądź wyrzucić) po upływie 2 lat od pierwszego otwarcia opakowania. Myślę, że wydajność tego typu produktów nie pozwala na zużycie ich do samego dna. No chyba, że będziemy uparcie i notorycznie sięgać po jeden i ten sam cień do powiek. Dla mnie to po prostu niewykonalne :)


Kolor cienia zahacza o ciemną butelkowo-choinkową zieleń. Wykończenie metaliczne. Cień się nie osypuje, jest nieco "mokry" i wygodnie się go użytkuje. Pigmentacja nie ma sobie nic do zarzucenia, po nałożeniu na powiekę i roztarciu cień wygląda świetnie. Trwałość jako-taka, bo mam niestety powieki z tendencją do szybkiego pozbywania się z nich cieni ;) Zwyczajnie mam opadającą powiekę, która szybko się przetłuszcza. Brzmi okropnie? I nie jest to zbyt fajne :/ Bazy pod cienie nieco ratują sytuację, ale to już pogadanka na inną notkę. Niemniej jednak kilka godzin mogę spokojnie ponosić ten cień na powiekach, a potem zaszyć się w zaciszu domowym, żeby nikt nie widział mojego zrolowanego mejkapu ;P Myślę, że jeśli nie macie tłustych powiek, to ten cień zda u Was egzamin.


Przyznaję, że polubiłam się z tym cieniem - i to nawet bardzo. Odpowiada mi zarówno kolor jak i jakość. Świetnie pracuje mi się z nim i blenduje z innymi. Muszę też pochwalić opakowanie - solidne, może trochę ciężko się otwiera, ale przynajmniej mam pewność, że po wrzuceniu luzem do kosmetyczki cień mi się nie otworzy i nie rozsypie. 
Jak tylko dorwę się do szafy Catrice, to na pewno zabiorę z niej ze sobą jeszcze ze dwa inne kolory. Kameleona już miałam i niestety zginął śmiercią tragiczną - rozsypał się po całym pokoju i nie dało się go uratować. Może polecicie jakieś inne, ciekawe kolory? Chętnie skorzystam z porad i propozycji :)

Komentarze

  1. ja zakupiłam ostatnio dwa kolorki, ale jakoś nie jestem z nich zadowolona. Bardzo ciężko mi się nimi pracuje na oku, a szczególnie rozciera.

    Zapraszam do obserwowania mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Aż mi ciężko w to uwierzyć, bo ja nie mam z tym żadnych problemów...

      Usuń
  2. Wygląda pięknie :)) Mam kilka cieni Catrice i zawsze jestem z nich zadowolona :))

    OdpowiedzUsuń
  3. gdzie makijaż ja się pytam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za takim kolorem ale może na twarzy będzie się ładnie prezentować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjny kolor i pigmentacja, ale jestem ostrożna z tak odważnymi odcieniami :) Za to kameleona lubię bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Minuta ciszy dla kameleona :( A kolor piękny, być może nada się dla mnie, choć nie wiem jak współpracowałby z zielonymi tęczówkami. Uwielbiam ciemne cienie do powiek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, minuta ciszy mnie rozwaliła :D
      Myślę, że dobrze będzie wyglądać także przy zielonej tęczówce.

      Usuń
  7. Piękny i głęboki odcień, takie zielenie lubię najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie raz miałam go w ręce ale nigdy nie kupiłam, bo stwierdzałam, ze może u mnie leżeć nieużywany. Kolor ma po prostu rewelacyjny.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Obserwatorzy