Makeup Revolution London Ultra Blush Palette Golden Sugar - pierwsze wrażenia.

Co prawda moda i szał związane z kosmetykami Makeup Revolution London mamy już dawno za sobą, ale ja dopiero teraz nabyłam pierwszy kosmetyk tej marki. Właściwie jest to, jak nazwa wskazuje, paleta róży do policzków. Jak się okazuje, to tylko teoretycznie są róże, bo praktycznie znajdziemy tam zarówno róże jak i brązery, a także rozświetlacze. Wiedziałam o tym wcześniej, bo zrobiłam dokładny research i nie chciałam kupować niczego "w ciemno".


Paleta zapakowana jest w elegancki, czarny kartonik opatrzony złotymi opisami, na którego odwrocie znajdujemy zdjęcie wszystkich ośmiu róży. Pewnie dlatego na stanowisku Makeup Revolution w Rossmannie nie znalazłam żadnych testerów produktów. Muszę przyznać, że kolory są idealnie oddane i pokrywają się z zawartością palety.


Sama paleta jest z czarnego, solidnego plastiku oraz jest zaopatrzona w duże lusterko, przy użyciu którego można wykonać cały makijaż. To, że opakowanie jest czarne w połysku ma zarówno wady jak i zalety. Zaletą jest to, że paleta wygląda bardzo ładnie, minimalistycznie i poniekąd elegancko. Minusem jest to, że na opakowaniu widać każdy okruszek, brud i odciski palców. Więc po każdym wykonanym makijażu przy użyciu palety Makeup Revolution dobrze jest ją przetrzeć chusteczką nawilżaną, bądź choćby tylko wacikiem kosmetycznym z odrobiną toniku lub płynu micelarnego.

Paleta Makup Revolution London Ultra Blush zawiera osiem "róży" o całkowitej wadze 13g. Jej ważność to rok od momentu otwarcia. Nie wiem jednak czy nawet przy codziennym używaniu będę w stanie ją przez rok do końca zużyć.
Wiele osób twierdzi, iż paleta nie nadaje się do używania na dzień. A ja wręcz przeciwnie - używam jej do dziennego makijażu. Mimo wykończeń o których zaraz opowiem, twierdzę, że używanie z umiarem i delikatną ręką tych róży nawet do dziennego makijażu może być świetnym pomysłem.


Przechodząc do poszczególnych kolorów chcę także krótko opisać ich konsystencję, wykończenie oraz trwałość.
Idąc od górnego rzędu, od lewej strony, napotykamy jako pierwszy jasny, prawie biały, perłowy rozświetlacz. Ma suchą, sypką konsystencję i lubi się osypywać, ale za to jest bardzo mocno napigmentowany. Należy obchodzić się z nim ostrożnie i z wyczuciem. Jest bardzo trwały i przez cały dzień trzyma się na twarzy.
Zaraz obok rozświetlacza znajduje się jasnoróżowy, satynowy róż. Zdecydowanie świetny odcień dla kobiet o jasnej karnacji. Przyznam, że używam go prawie codziennie i bardzo podoba mi się efekt jaki daje na policzkach. Podobnie jak rozświetlacz jest raczej suchy i sypki, więc może nieco pylić.
Kolejny odcień to wpadający w fiolet, stonowany róż. Również jest bardzo ładny, satynowy, ale już jakby troszkę mniej napigmentowany. Niemniej jednak jestem z niego także zadowolona, bo jest to nieco chłodniejszy odcień i na jasnej cerze wygląda bardzo korzystanie.
Ostatni w górnym rzędzie to złoto-brązowy rozświetlacz, którego można używać także latem do ocieplenia cery. Ja na razie nie znalazłam dla niego zastosowania, jednak na śniadej cerze powinien wyglądać naprawdę ładnie. Jest to produkt nieco bardziej mokry, jakby kremowy, w związku z czym nie powinien się osypywać.


Dolny rząd w palecie jest nieco mniej oczywisty jeżeli przyjrzeć się kolorom produktów.
Pierwszy od lewej strony to satynowy rozświetlacz o uroczym, szampańskim kolorze. Niebanalny, pozbawiony zbędnych drobinek. W konsystencji suchy, pigmentację ma świetną, więc należy być z nim ostrożnym.
Kolejny odcień to perłowy róż. Klasyczny, intensywny, aczkolwiek równie jak mocno napigmentowany tak też równie mocno błyszczący. Dla fanek silnego blasku, moim zdaniem idealny do makijażu wieczorowego. Suchy, acz niepylący się uroczy róż.
Trzeci w kolejce jest produkt trudny do zdefiniowania. Miedziano-rudy, perłowy cudak być może nada się do śniadej cery jako róż, jednakże nie było dane mi tego sprawdzić. Przyznam, że widzę go jednak jako cień do powiek, bo w tej roli powinien być idealny,
Ostatni produkt to definitywnie matowy, ciepły brązer. Ktoś nie lubiący ciepłych brązerów pewnie byłby niezadowolony, jednak ja już go wypróbowałam i stwierdzam, że nadaje się także do konturowania twarzy. Ale uwaga! Jest bardzo mocno napigmentowany i trzeba mieć z nim wyczucie, bądź poświęcić nieco więcej czasu na rozcieranie go pędzelkiem.


Co mogę powiedzieć podsumowując całą paletę? Że jestem zadowolona z niej i używam jej od dnia zakupu codziennie. Wiedziałam po co sięgam, na co się decyduję i zakupu nie żałuję. Pewnie ze dwa róże będą przeze mnie tylko sporadycznie używane, ale dla pozostałych znalazłam już odpowiednie zastosowanie. Pewnie część z Was zna już produkty marki Makeup Revolution London, ale czy znacie tą paletkę? Dajcie koniecznie znać i napiszcie jak się Wam podoba.

Komentarze

  1. Piękne odcienie, muszę się rozejrzeć za nią po sklepach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładna. Wielbicielki delikatnego makijazu mogą jej chyab też uzywać jako cienie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda przepięknie, mam nadzieję, że kiedyś znajdzie sie i u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ogladałam ta palete ostatnio u nas, jednak odłozyłam na miejsce...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Obserwatorzy