Gąbka do podkładu Nanshy Marvel blender.

Kolejna moja gąbka do nakładania podkładu dokonała żywota. Do tej pory namiętnie używałam gąbek Ebelin. Ale przy okazji zakupów na stronie Douglas.de postanowiłam wziąć na wypróbowanie inną, również niedrogą gąbeczkę, tym razem Nanschy Marvel blender. Gdzieś, kiedyś o niej słyszałam i wydaje mi się, że były to raczej pozytywne opinie, więc stwierdziłam, że nie powinnam się rozczarować. Czy tak faktycznie jest? Czy gąbka spełniła moje oczekiwania?


Od razu po odpakowaniu gąbki poczułam jej miękkość, która po namoczeniu jeszcze została spotęgowana. Gąbka jest niemal pluszowa. Miękka, przyjemna w dotyku. Skoro mowa o namaczaniu, to gąbeczka znacznie zwiększyła swoją objętość. Dosłownie rosła mi w rękach. Kształt i kolor widać chyba wyraźnie - pastelowo-zielone, ścięte jajo. Kształt ma ułatwiać nakładanie zarówno podkładu jak i korektora. No to odciskamy i bierzemy się do pracy :)


Jajeczko ma bardzo miękką, delikatną strukturę. Jest naprawdę bardzo przyjemne dla skóry. Zdecydowanie dużo bardziej przyjemne niż jakikolwiek pędzelek do podkładu z tych, które mam w swoim posiadaniu.
Rozprowadzanie podkładu na skórze przebiega gładko, bardzo szybko i bezproblemowo. Nic się na twarzy nie rozmazuje, gąbka idealnie wtłacza podkład w cerę. Pozostawia na skórze satynową, lekko mokrą poświatę. Jeśli komuś nie odpowiada takie wykończenie, zawsze może się przypudrować pudrem matującym, co i ja czynię.
Czyszczenie gąbki jest nieco czasochłonne, a i nie do końca da się ją wyszorować. Po kilku użyciach widocznie odznacza się miejsce, którym zazwyczaj najintensywniej pracuję. Obawiam się, że im częściej gąbka będzie w użyciu, tym mniej estetycznie będzie wyglądać. Mimo iż po każdym użyciu dokładnie ją szoruję. Wydaje mi się, że odbarwienia powstają także dlatego, że sama gąbeczka ma niepraktyczny, jasny, pastelowy odcień na którym wszystko będzie z czasem widoczne.
Cena nie jest też jakaś zawrotna, bo z tego co się orientuję kosztuje niecałe 30zł w sklepach internetowych. 


Porównując gąbkę do podkładu Nanshy z jajkiem Ebelin mogę jednoznacznie stwierdzić - wygrywa gąbka Nanshy Marvel Blender. Jest dużo bardziej delikatna i przyjemna dla skóry twarzy. Ale i jest mniej podatna na uszkodzenia, bo mimo iż jej nie oszczędzam, nieraz zahaczę paznokciem, to na razie nie udało mi się jej uszkodzić.
A jakie są Wasze doświadczenia z tego typu gąbkami? Czy jednak wolicie nakładać podkład innymi metodami i akcesoriami? Przyznaję, że ja jestem zadowolona i z przyjemnością sięgam po jajko Nanshy Marvel blender. Mam nadzieję, że jeszcze trochę mi posłuży :) 

Komentarze

  1. Korzystam z gąbeczek namiętnie.Obecnie na topie mam gąbki z Rossmanna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, chyba nie kojarzę o które gąbki z Rossmanna chodzi.

      Usuń
  2. Mam chińską gąbeczkę ale na razie nie jest mi z nią po drodze. Muszę chyba się jednak przekonać bo słyszę mnóstwo pozytywnych opinii o tym, jak podkład wygląda właśnie przy współpracy z gąbeczką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gąbka gąbce nierówna, więc nie wiem czy z tej chińskiej będziesz zadowolona. Obyś się nie zraziła.

      Usuń
  3. Nie korzystam w ogóle z tego typu gąbeczek bo nie mam podkładów w płynie, tylko w kompakcie, ale gąbka ma u mnie plus ze względu na kolor ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale podkład w kompakcie również można nakładać gąbkami. Gąbeczki mogą służyć nawet do nakładania niektórych suchych produktów.

      Usuń
  4. Mam tą gąbeczke jest spoko aczkolwiek lepsza jest chyba ta z RT i jest w tej samej cenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie następnym razem skuszę się właśnie na RT, bo czytałam wiele pochlebnych opinii o niej.

      Usuń
  5. Kiedyś używałam Beauty Blendera,ciekawa jestem tej gąbeczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie z BB jakoś nigdy nie było po drodze. Chociaż może kiedyś jeszcze i po BB sięgnę, kto wie.

      Usuń
  6. Super, że jesteś z niej zadowolona i że jest tak miękka :) Ja przez jakiś czas używałam gąbeczek chińskich "no name", miałam też z Vipery. Wydawały mi się fajne, dopóki nie poznałam Real Techniques, to była ogromna przepaść, wówczas zrozumiałam, że tamte były z kamienia :D A po Real Techniques poznałam Blend it i uważam, że są dużo, dużo lepsze od RT :) Na razie nie szukam niczego innego, przy tej cenie (ok. 25 zł) jakość Blend it jest dla mnie fantastyczna :) U mnie najlepiej sprawdza się mycie olejkiem Isany + domycie mydłem antybakteryjnym Protex, od razu po wykonaniu makijażu, nie zostawiam tego na wieczór, wtedy gąbeczka się niestety odbarwia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam tylko beautyblender i ostatnio kupiłąm blent it! i wydaje mi się, że obie są tak samo dobre, chociaż BB jest nieco bardziej miękka. Tych z Twojego postu nie testowałam, a nawet nie słyszałam o nich, ale jestem ostatnio trochę do tyłu z nowościami kosmetycznymi...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Obserwatorzy