Foto-mix. Październik 2014.
Miniony miesiąc był dla mnie okresem dosyć pozytywnym, radosnym. Nie wiem z czego to wynika - czy z ładnej pogody, z mojego pozytywnego nastawienia, czy jeszcze jakieś inne czynniki miały na to wpływ. Niemniej jednak trochę zdjęć w tamtym miesiącu zrobiłam, więc i z Wami się nimi podzielę. Nic szczególnego, ale może coś Was akurat zainteresuje :)
Mam w swojej szkatułce z biżuterią całą masą bransoletek, ale co z tego, skoro noszę je raz na kilka miesięcy ;) Ostatnio odkurzyłam jedną z nich, bo akurat ... pasowała mi do spodni :D
PS. Tak, mam włoski na rękach i ich nie golę ;)
Miesiąc październik powitałam małymi zakupami. Nie obyło się bez wizyty w Rossmannie, wpadło kilka ciekawych kosmetyków i nie tylko. Czym byłaby jesień, bez umilaczy kąpielowych? Uwielbiam wszelkie pachnące dodatki do kąpieli!
No i wreszcie wymieniłam swój stary kominek zapachowy. Ten nie dość, że lepiej wygląda, to jest wygodniejszy w "obsłudze", bo jest nieco większy. Póki co zdaje egzamin, ale w zaskakującym tempie ubywa mi wosków zapachowych :(
Jeśli chodzi o to, jakie lakiery nosiłam na paznokciach, to nie miałam jakiegoś swojego ulubieńca. Zawsze sięgam po kolor, który akurat pasuje mi do nastroju ;) Manicure z nudziakowym lakierem już widziałyście na blogu, podobnie z manicure ze stempelkami. A ten czerwony lakier, to nowość w mojej kolekcji. Dostałam go w paczce Ambasadorki Astor, którą pokazywałam TUTAJ.
Jakoś bardziej z paznokciami nie szalałam. Za to w tym tygodniu mam zamiar znowu pobawić się z naklejkami wodnymi :)
Tutaj widzicie moją ulubioną modeleczkę :D Strasznie mnie rozczula ten mały urwis i szybko jej wybaczam, nawet jak napsoci. Kotomaniaczki - łączmy się :D Aha, dla niewiedzących, futro zwie się Fizia :)
Tutaj widzicie trochę jesieni. Mój tematyczny stoliczek z dyniami, jeżykiem i grzybkami przypomina mi o tym, że lato już dawno minęło. No ale jesień też ma swoje uroki, nie sposób temu zaprzeczyć.
Koszula w kratkę, też wydaje mi się taka jesienna. Zanim ją założyłam musiałam ją nieco przerobić, bo świecące elementy na ramionach kompletnie do mnie nie pasują ;) Ale w takim wydaniu uważam ją za całkiem ładną, a do tego mega wygodną.
No i coś na deser, czyli ciasto mandarynkowe. Piekłam pierwszy raz, ale skusiłam się, bo nie miałam pomysłu na miękkie już mandarynki ;) Może w okolicy świąt Bożego Narodzenia znów się na nie skuszę, kto wie? :)
Ale piękna kotka :) Podobna do mojego Amciusia :)
OdpowiedzUsuńmoja ciocia ma kotkę która wabi się Fizia i również jest niezlym diabełkiem ;)
OdpowiedzUsuńPiękne paznokcie Kochana! :)
OdpowiedzUsuńja też mam całą masę biżuterii, a w niczym nie chodzę, poprostu nie lubię, jedyne co toleruję to kolczyki :)
OdpowiedzUsuńKociak słodki, chociaż widać, że łobuziaczek ;) Ten wzrok :D
świetne pazurki i słodki kociak :)
OdpowiedzUsuńładniutkie kwiatuszki na pazurkach!!
OdpowiedzUsuńE tam, ja też nie golę rąk :) Stempelki jak zawsze podziwiam! Kotka masz pięknego, a ciasta mandarynkowego nigdy nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńJaka kicia śliczna :)
OdpowiedzUsuńCiasto mandarynkowe? Wow. Pewnie smaczne.. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zaciekawilo mnie to ciasto mandarynkowe. Moze podzielisz sie z nami swoim przepisem Asiu? :)
OdpowiedzUsuńJest bardzo łatwe w przygotowaniu :) Wrzucę przepis na mój blog kulinarny i zalinkuję tutaj :)
Usuńdynia jest super a wypiek wygląda na apetyczni
OdpowiedzUsuńJa też zawsze wybaczam mojemu kocurowi. Kiedy tak słodko patrzy, po prostu nie wytrzymuję. ;]
OdpowiedzUsuń