Weekendowo-zapachowo part 2. Aromaty owocowe.
Kontynuując serię weekendowo-zapachową pragnę Wam dzisiaj przedstawić trzy owocowe woski Yankee Candle.
Zdecydowanie ze wszystkimi trzema mocno się polubiłam.
Wśród tych trzech wosków nie jestem w stanie określić, który podoba mi się najbardziej, a który najmniej.
Zdecydowanie ze wszystkimi trzema mocno się polubiłam.
Wśród tych trzech wosków nie jestem w stanie określić, który podoba mi się najbardziej, a który najmniej.
Woski, o których dzisiaj krótko opowiem nie są typowo jesienne czy też zimowe.
Jeżeli ktoś używa kominka i topi sobie woski zapachowe także latem, to niżej wymienione, owocowe będą się idealnie nadawały.
Mango peach salsa.
Salsa o zapachu mango i brzoskwini. Solo uwielbiam zarówno smak jak i zapach obu owoców.
W duecie spisują się rewelacyjnie. Nieco egzotycznych nut okraszonych odrobinką pikanterii daje zapach słodkiego, damskiego drinka. Bardzo intensywny, słodki i kuszący. Uwielbiam!
Salsa o zapachu mango i brzoskwini. Solo uwielbiam zarówno smak jak i zapach obu owoców.
W duecie spisują się rewelacyjnie. Nieco egzotycznych nut okraszonych odrobinką pikanterii daje zapach słodkiego, damskiego drinka. Bardzo intensywny, słodki i kuszący. Uwielbiam!
Mandarin Cranberry.
Mandarynka i żurawina - takiego połączenia bym się nigdy nie spodziewała. Choć oba nieco kwaśne, mają w sobie coś słodkiego. Wosk pachnie inaczej niż bym kojarzyła zapach obu owoców. Wyczuwam w nim mandarynkę, słodką mandarynkę i słodycz żurawiny. Nie ma tam kwasoty, ale jest pewnego rodzaju orzeźwienie. Wosk pachnie intensywnie i kojarzy mi się nieco z zapachem świąt Bożego Narodzenia.
Mandarynka i żurawina - takiego połączenia bym się nigdy nie spodziewała. Choć oba nieco kwaśne, mają w sobie coś słodkiego. Wosk pachnie inaczej niż bym kojarzyła zapach obu owoców. Wyczuwam w nim mandarynkę, słodką mandarynkę i słodycz żurawiny. Nie ma tam kwasoty, ale jest pewnego rodzaju orzeźwienie. Wosk pachnie intensywnie i kojarzy mi się nieco z zapachem świąt Bożego Narodzenia.
Cranberry Chutney.
Żurawinowy chutney. Chutney to rodzaj sosu, niedoceniany w Polsce, ale popularny w kuchni indyjskiej ;)
Z założenia powinien być pikantny, ale wosk nie chanie ostro, tylko słodko. Zdecydowanie owocowo - żurawina jest przełamana pomarańczą, rozmarynem, rodzynkami oraz miodem. Zapach jest naprawdę intrygujący, pięknie się rozwija, mocno pachnie i nie męczy. Często paliłam go wieczorami przed snem i nie przeszkadzał mi w zasypianiu. Coś wspaniałego!
Żurawinowy chutney. Chutney to rodzaj sosu, niedoceniany w Polsce, ale popularny w kuchni indyjskiej ;)
Z założenia powinien być pikantny, ale wosk nie chanie ostro, tylko słodko. Zdecydowanie owocowo - żurawina jest przełamana pomarańczą, rozmarynem, rodzynkami oraz miodem. Zapach jest naprawdę intrygujący, pięknie się rozwija, mocno pachnie i nie męczy. Często paliłam go wieczorami przed snem i nie przeszkadzał mi w zasypianiu. Coś wspaniałego!
Znacie któryś z tych zapachów? Lubicie owocowe aromaty? Czy sięgacie po inne kategorie?
Może polecicie mi coś zbliżonego do tych trzech wyżej wymienionych zapachów?
Może polecicie mi coś zbliżonego do tych trzech wyżej wymienionych zapachów?
Wyglądają obłędnie! Jestem bardzo ich ciekawa
OdpowiedzUsuńU mnie właśnie pali się Mandarynka&Żurawina :) Bardzo go lubię! Z chęcią wypróbuje tą salsą mango-brzoskwinia!
OdpowiedzUsuńlifeisyourcreation88.blogspot.com
Uwielbiam takie zapachy! :D Muszę kiedyś wypróbować. :)
OdpowiedzUsuńmango peach salsa na pewno spróbuję :) mój ulubieniec aktualnie to Bahama Breeze :)
OdpowiedzUsuńWoski, woski, wszędzie te pięknie pachnące woski ;)
OdpowiedzUsuńsezon na woski otwarty :) 'atakują' nas z każdej strony :D
OdpowiedzUsuńMam mango, ale jeszcze go nie odpalałam.
OdpowiedzUsuń