Czuję miętę! - z peelingiem do twarzy i szyi Queen Helene.
Kiedy we wrześniu skończył mi się peeling do twarzy Orientany, długo nie rozpaczałam. Miałam już w zapasie peeling miętowy od Queen Helene, który zdobyłam dzięki Milky Chocolate :)
Po tych kilku miesiącach jestem skłonna stwierdzić, że peeling jest godny poświęcenia mu notki, więc do dzieła! ;)
Odświeżający peeling mechaniczny o zapachu mięty idealnie wpasował się w mój gust kosmetyczny.
Zarówno zapach - prawdziwie miętowy, jak i konsystencja - gęsta, nie lejąca się już po pierwszym użyciu mnie oczarowały.
Zaraz potem dostrzegłam inne zalety tego kosmetyku - drobinki są nieduże i jest ich sporo, dzięki czemu przyjemnie masują skórę oraz złuszczają zrogowaciały naskórek. Po zabiegu cera jest odświeżona, promienna i wygląda na zdrowszą.
Mojej suchej ostatnio skórze nie zaszkodził, więc powinien być dobry dla posiadaczek każdego rodzaju cer (co zresztą zaznacza też producent).
Peeling otrzymujemy w dużej, pękatej tubie o wadze 170g. W związku z tym, że peeling jest gęsty i wydajny, to taka tuba wystarcza naprawdę na długo - pół roku spokojnie. Ja używam go co 2-3 dni od ponad trzech miesięcy i zużyłam może z pół opakowania. Cena jest przyzwoita, bo za ten kosmetyk zapłacimy w zależności od miejsca zakupu około 15-23zł.
Żeby nie było tak słodko, to przyczepię się do opakowania. Otóż żałuję, że tubkę trzeba za każdym razem odkręcać i zakręcać, bo bywa to uciążliwe. Zdecydowanie przy tego typu kosmetykach lepiej sprawdza się u mnie zamykanie na zatrzask. No ale tyle jestem w stanie wytrzymać ;)
Dostępność - sklepy zielarskie, apteki, sklepy internetowe. Kto szuka, ten znajdzie ;P
Skład: Water (Aqua), Juglans Regia
(Walnut) Shell Powder, Sodium Lauryl Sulfate, Stearic Acid, Glyceryl
Stearate, Stearyl Alcohol, Glycerin, Kaolin, Cocamidopropyl Betaine,
Isopropyl Myristate, Dimethicone, Triethanolamine, Fragrance (Parfum),
Carbomer, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Methylparaben,
Propylparaben, Phenoxyethanol
wszystko byłoby super,gdyby nie był miętowy:D
OdpowiedzUsuńDrobinki rzeczywiście są niewielkie i stosowane w umiarze nie powinny zaszkodzić moim naczynkom:) Dobrze, że Milky ma dostęp do kosmetyków Queen Helene:)
OdpowiedzUsuńznam tylko maseczkę miętową tej firmy, która pachnie obłędnie, więc i peeling chętnie bym przygarnęła ;)
OdpowiedzUsuńMam inny peeling tej firmy (z miodem i owsem) i bardzo go lubię.Może skuszę się na Twoją wersję latem, kiedy aromat mięty działa na mnie orzeźwiająco:)
OdpowiedzUsuńJa mam ochote na maskę do twarzy z tej serii :)
OdpowiedzUsuńbardziej wyglada na peeling do stóp przez kolor heh
OdpowiedzUsuńcałkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńbuziaki :*
Miałam i bardzo lubiłam, zresztą inne peelingi Queen Helene też są super :)
OdpowiedzUsuńMusze zacząć go skutecznie szukać.
OdpowiedzUsuńMiałam już ten peeling i bardzo mi się podobał, tak samo jak maska miętowa. Coś czuję, że powtórzę zakup :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń